Wyprawa 4x4 na gruzińskie wulkany... błotne.
Czynne wulkany w Gruzji? Pewnie, że tak! Wśród wielu gruzińskich atrakcji zdarzają się prawdziwe osobliwości. Z pewnością należą do nich wulkany błotne (mud volnaco). To rzadkie zjawiska geologiczne, które możesz zobaczyć w właśnie Gruzji. Intrygujące stożki wyrastają pośród malowniczych wzgórz i stepów południowo-wschodniej części kraju. Bulgoce w nich chłodna woda, gaz, czasem ropa a zamiast strumieni gorące lawy wypływają jęzory kolorowego błota. Zainteresowany? Zapraszam na prawdziwy off-road pełen rozmaitych atrakcji. Pojedziemy na rozległe i dzikie bezdroża, które zachwycają egzotycznym krajobrazem podobnym raczej do afrykańskiej sawanny. Nawet chłodna pora roku nie przeszkadza by tam pojechać.
Południowa część regionu Kachetia oferuje turyście naprawdę wiele, ale niewielu tam dociera. Barierą jest brak świadomości i większe wymagania organizacyjne niż główne atrakcje Gruzji. Tymczasem warto spędzić kilka dni na terenach wciśniętych między granicą gruzińsko-azerską a takimi miejscami jak Dawitgaredża, Udabno, Sagaredżo i Dedoplisckaro. Praktycznie nie ma tam stałej ludności. Przyroda jest pozostawiona sama sobie a krajobrazy są zupełnie inne niż w innych regionach Gruzji. Wyrastają tam niewysokie, bo liczące do 1000 m n.p.m. górki, porozcinane głębokimi dolinami. W kilku miejscach można zobaczyć wykute w nich skalne klasztory. Część tych wartościowych terenów Gruzini objęli ochroną tworząc Waszlowański Park Narodowy (Vashlovani National Park). Poza parkiem istnieje kilka rezerwatów. Jeden z nich to kompleks błotnych wulkanów.

Niech nikt nie mówi, że w Gruzji są jedynie wygasłe wulkany. Oto całkiem świeży przykład potoku wypływającego z wulkanu na oddalonym polu Kilakupra.
Dojazd do wulkanów z miasta Dedoplisckaro czy z wioski Udabno polega na pokonywaniu urokliwych dolin i wzgórz samochodami terenowymi. Najlepiej podróżować prawdziwymi terenówkami a nie SUV-ami. Ponadto mocno rekomenduję wyprawę na kilka aut, bo w razie kłopotów komórka nie odbierze a do najbliższej miejscowości kilkadziesiąt kilometrów. Przyda się też wcześniejsze doświadczenie w wymagającym terenie. Asfalt szybko się kończy a zaczyna fantastyczny offroad po szutrowych drogach, wyschniętych korytach rzek a nawet trawiastych zboczach. Widoki są wprost oszałamiające. Zwłaszcza w chłodnej połowie roku, kiedy to silniejsze wiatry skutecznie oczyszczają powietrze. Jadąc wśród stepów podziwia się ośnieżony łańcuch Wielkiego Kaukazu. Natomiast patrząc na południe zobaczymy na horyzoncie góry słynnego Karabachu.

Tak wyglądają jesienią okolice monastyrów Dawitgaredża i wioski Udabno. W oddali góry pogranicza ormiańsko-azerskiego.
Przestrzeń, poczucie wolności, oszałamiające widoki to tylko niektóre atuty samochodowej wyprawy w ten zakątek Gruzji. Najlepszy okres na wypad w te okolice to wczesna wiosna oraz późna jesień. Wtedy jest przyjemnie ciepło, ale nie upalnie. Poza tym tutejsze gadziny (a jest tu trochę węży) smacznie śpią snem zimowym i nie zakłócają spokoju ducha gościom.

Zanim dojedziemy do wulkanów mamy okazję napatrzeć się na oryginalne krajobrazy, zbudowane z wielu kontrastowych planów. Na zdjęciu Pasmo Główne Wielkiego Kaukazu a przed nim porozcinane przez erozję stepowe wzgórza.
Bogactwem tych terenów są również zabytki. W miękkim piaskowcu mnisi wykuli wiele klasztorów, które ciągną się od okolic miasta Rustawi po miasto Dedoplisckaro. Wiele z nich liczy sobie więcej niż tysiąc lat a dziś hula w nich wiatr.

Monstyr Sabereebi. W długim na 5 km grzbiecie powstało kilka kościołów i mnisich cel. Nie łatwu tu dotrzeć, ale warto.
W tej części kraju opady są skąpe. Pada głównie w maju i czerwcu. Właśnie dlatego zamiast lasów mamy rozległe stepy i nawet półpustynie. Nie każdej zimy pada śnieg, a jeśli już to jest słaby szybko topnieje.

Listopadowy wieczór a temperatura całkiem przyjemna.
Kiedy popada drogi robią się grząskie. Na całe szczęście schną bardzo szybko i nie ma mokradeł. Na poniższym zdjęciu przejeżdżamy dwa dni po sporych opadach i nie ma większych problemów, choć samochód porządnie upaćkany.

W takich miejscach czuje się smak przygody.

Auto musi być sprawne i wytrzymałe. Warto dla bezpieczeństwa jechać co najmniej na dwa samochody lub przyłączyć się do zorganizowanej wyprawy off-roadowej.
Widoki rodem z sawanny. W sumie to całkiem niedawno żyły tu tygrysy i lwy a nawet gazele. W tych kruchych skałach można spotkać kości afrykańskich słoni. Stąpały tędy praktycznie wczoraj, oczywiście wedle czasu geologicznego.

Krajobrazy Waszlowańskiego Parku Narodowego. U podnóża drzewa pistacjowe.
Wulkany błotne znajdują się w okolicach zbiornika wodnego Dali na rzece Jori. Aż 50 km od miasta Dedoplisckaro, w którym znajduje się dyrekcja parku narodowego.
Krajobraz zmienia się szybko i potrafi zaskakiwać. Wielkie wrażenie robią różne zestawienia kontrastowo odmiennych barw i kształtów.

Nie ma to jak skąpane w ciepłym słońcu wulkaniczne stożki zbudowane z błota na tle ośnieżonych szczytów stworzonych z litej skały.
Wulkany błotne powstają na złożach ropy i gazu. Gruzińskie warstwy roponośne są przedłużeniem zagłębia, które ciągnie się od Turkmenistanu, przez Azerbejdżan po Tbilisi. Największe zasoby i najokazalsze wulkany spotkamy w okolicach Baku. Gruzińskie wulkany liczą przeważnie po kilka lub kilkanaście metrów.

Samochodem można dotrzeć w bezpośrednie sąsiedztwo tych okazałych stożków.
Na jednym polu niektóre wulkany są zamarłe, inne wybuchają w odstępach czasu a jeszcze inne na okrągło produkują swoją "lawę". Zasilane są z głębokości ok. 2000 m pod powierzchnią gruntu. Ich napędem są wody głębinowe wymieszane z gazem ziemnym, które przeciskają się przez szczeliny i przy okazji wypychają okruchy skalne oraz naftę tworząc błoto.

Erupcja wulkanu przynosi nie tylko błoto i gaz, ale również wynosi na powierzchnię bryły skał.

Krajobraz iście księżycowy albo marsjański. Prawdziwa uczta dla fotografa.

Jak widać wulkany błotne mają takie bogactwo form jak te gorące. Są i stożki, i kopuły i "jeziora lawy".

Fascynujące zjawisko! Słowa nie oddają wrażeń, które czekają na miejscu. Na gruzińskich polach wulkanicznych nie trudno znaleźć wulkany, które właśnie przeżywają erupcję.

Można chodzić godzinami i chłonąć takie widoki. Większość pola błotnego pozwala komfortowo chodzić. Natomiast świeżego błota lepiej unikać.

Niby to tylko błoto, ale nie brakuje mu barw i ciekawych kształtów.

Jeden z wielu bulgoczących kraterów na polu Kilakupra. Akurat w tym poza wodą i gazem wypływa również najprawdziwsza ropa naftowa.
Zainteresowany wyprawą w tak oryginalne miejsca? Pisz śmiało na [email protected]